Rano pakowanie idzie mi
Sobota, 26 maja 2007
· Komentarze(0)
Rano pakowanie idzie mi coraz lepiej, chociaż nadal jestem ostatni i muszę ich gonić. Znajdujemy inna drogę do szosy, wkrótce jest asfalt i nie musimy pchać rowerów. Szosa do granicy prosta, odbijamy na Sejny. Tu w kantorze wymieniamy po 50 euro ( jakieś 140 litów ), robimy zakupy,. Konserwy , zupki i do granicy. Przed granicą zdjęcie i po chwili jesteśmy na Litwie. Łapiemy chwilę oddechu na napotkanej stacji benzynowej, i przez Lizidaj kierujemy się na Druskieniki. Czeka nas szereg niezłych podjazdów, a że było gorąco, postanowiliśmy odpocząć nad wodą w miejscowości Veisiejai. Mijamy dużo opuszczonych drewnianych zapuszczonych domów, pola to ugory. Rozkładamy się nad brzegiem jeziora Arcis ,woda ciepła, więc idę popływać. Po dwugodzinnym odpoczynku ruszmy na Druskieniki, znane przedwojenne uzdrowisko. Po I wojnie światowej miasto znalazło się na terytorium Polski. Popularność uzdrowiska wzrosła znacznie dzięki Józefowi Piłsudskiemu, który wielokrotnie w nim wypoczywał. W 1934 r. doprowadzono do Druskienik linię kolejową . Miasto przywitało nas festynem i muzyką. Chodziliśmy wśród szeregu straganów oferujących przeróżne towary. Z Edkiem załapujemy się na szaszłyka za 10 litów, był spory, więc się najedliśmy. Chłopaki opili się kwasu chlebowego. Spotykamy Litwina mówiącego po polsku, oferującego nocleg. Zostawił adres i telefon. Opuszczamy miasto drogą na Wilno. Zaczyna się chmurzyć. Edek skręca w kierunku mijanego jeziora Ilgis, koło miejscowości Grutas i na opuszczonym o tej porze miejscu do plażowania, w tempie wojskowym, rozbijamy namioty. Po minucie zaczyna padać, zdążyliśmy się rozbić.