Pięcdziesięciokilometrowy odcinek szutru podzielilismy na dwa dni, zwłaszcza,że trochę już przejechalismy. Spaliśmy na campingu Mikeltornis bo pogoda była niewyraźna. Rano w trasę, odrazu przeciwny wiatr.Walka z tarką na drodze, kamieniami, wiatrem i kurzem. Co jakiś czas przejeżdża w szleńczym tempie samochód , wzniecając tumany kurzu. Edek równo sunie do przodu, staram mu się dorównac. NIe da się nic zrobic , ponad dwie godziny trzęsawki. Pod koniec, jakieś 9 km do celu doganiamy parę wcześniej poznanych Niemców. Przyjacielskie machania i krótka rozmowa. Spali na dziko na plaży, przy tym zatrzęsieniu komarów podziwiam ich wyczyn. W końcu ukazuje sie asfalt, wita nas Kolka. Drogą na wprost docieramy do pólwyspu. Zmęczeni fundujemy sobie kawę (0,50 ) i ciastko (0,21), a potem sesja zdjęciowa na pieknej plaży.
Dzień jest piekny więc postanawiamy się więcej nie męczyc. Robimy drobne zakupy i mijajac Kolkę, zatrzymujemy sie na pierwszym napotkanym polu namiotowym w miejscowości Purciems. Rozbicie namiotu 2 łaty od osoby, są prysznice i toalety. Idziemy na plaże , ale wiatr nie pozwala tam przebywac, jest zupełnie pusto. Opalamy się schowani za bude rybacką. Wieczorem jadę do sklepu po kiełbasę. Gospodarze zapewniaja gosciom drzewo na ognisko za darmo. Smażymy pyszne kiełbaski w jednym z licznych miejsc wyznaczonych do tego celu na terenie biwaku. url=http://photo.bikestats.eu/1033/kielbasa.html][/url] Edek okazuje się mistrzem rozpałki. Pełny luz i wypoczynek. Jest ciepło, nie ma komarów i mamy w końcu dobre humory- no more szuter !!!.
Walka z szutrem na Łotwie - prawie 50 km odcinek do pokonania , ciągle przeciwny wiatr. Zdobycie półwyspu Kolka na Łowie. Zmęczeni udalismy sie na plaże. Ślad GPS http://trail.motionbased.com/trail/activity/3108151
Rano na śniadanie pasztet z chlebem. Niebo zachmurzone, jedziemy w kierunku Ventspils, znanego portowego miasta. Dojeżdżamy w miarę szybko, w porze obiadowej. Znajdujemy Bistro i za 2 łaty jemy to co zwykle. Obok zajada para niemieckich rowerzystów. Krótka rozmowa, przyjechali promem z Kilonii i jada do Rygi. Najedzeni zwiedzamy miasto i szerokie nadbrzeże. Robimy zdjęcia. Miasto ładne i zadbane. Edek w informacji otrzymuje namiar na camping. Pora ruszyć w kierunku półwyspu Kolka. Jedziemy pofałdowaną drogą, a przecież obok jest brzeg morza. W dodatku wydaje się jakbyśmy ciągle jechali pod górę, ale GPS tego nie potwierdza. Przeciwny wiatr nie jest naszym sprzymierzeńcem. Nagle asfalt się kończy. Z boku drogi zauważam poznaną wcześniej parę Niemców, z niedowierzaniem studiującą mapę. Mijamy ich i kiwam, że dobrze jadą na Kolkę. Po kilometrze odwróciłem się, zauważyłem , że jadą za nami. Po 12 km ukazał się znak campingu, skręciliśmy, Niemcy pojechali dalej , chociaż już prawie osiemnasta. Nie mają szans dojechać do Kolki po tej drodze. Camping był miejscowości z latarnią morska Mikeltornis. Rozbicie namiotu 3 łaty od osoby , domek 5 łatów – wybraliśmy domek. Ładne miejsce, dużo domków i przestrzeni, no pełno komarów. Jest bar z napojami. Woda do kąpieli letnia, może początek sezonu ?. Domek duży, rowery weszły do środka. Wieczorem spacer nad morze, plaża przepiękna i szeroka. W nocy lało.